Rekordzista ma 39,8°C. Stoimy stloczeni w przedsionku Regionalnego Centrum Krwiodawstwa. Ja mialam ponad 38. W pierwszej chwili wystraszylam sie, ale za moment dotarlo do mnie, ze to nie musi byc nic zlego: jeszcze przed sekunda bylam na zewnatrz, pod rozprazonym sloncem, a chwile wczesniej w oblednie rozgrzanym samochodzie… Podobnie tlumaczy sie rekordzista: „w taksowce nie bylo klimatyzacji”. Jest piatek, 14 sierpnia 2020; apogeum upalnego lata.
Czekamy.
– Wejsc mozna od 37,3°C – objasnia pracownik Centrum, ktory pelni straz w przedsionku, i co i raz powtarza pomiary. Czolo, skron. Ponownie czolo, moze policzek, albo ramie. Nadal za duzo. Jednoczesnie padaja pierwsze pytania: o kontakt z zarazonymi, o kwarantanne, o wyjazdy, o symptomy. I znowu pomiar. Temperatura spada, lecz powoli.
– Stygniemy – smieje sie.
– Stygniemy – smieje sie, i przychodzi mi na mysl, ze szyja, okolice wezlow chlonnych – tu powinno sie najszybciej normalizowac. – Prooooosze, prosze sprawdzic teraz tutaj! – i JEST, jako pierwsza z naszego stadka osiagam perfekcyjne 36,6°C , co zostaje pieczolowicie odnotowane na karcie. Na jednej z wielu kart, ktore bede otrzymywac i oddawac, wypelniac, lub tez ktore beda wypelniane dla mnie czy tez za mnie. Bo procedura oddawania krwi to doprawdy pelnokrwista gamifikacja, ze wszystkimi jej nieodlacznymi elementami: niepewnoscia, nagrodami, podzialem na etapy, rywalizacja, czastkowymi sukcesami i apetytem na wiecej. Moze to rowniez dzieki temu jest nas, Honorowych Krwiodawcow, tak duzo? A przynajmniej takie sie odnosi wrazenie, kiedy w upalny wakacyjny dzien okazuje sie byc w Centrum dosyc tloczno.
***
Pierwsza kleska
Czekalam na ten dzien od dawna. Przepisy dotyczace krwiodawstwa sa precyzyjne i nieublagane, ingerujace nieraz dosc gleboko w nasza prywatnosc. Tyle i tyle razy w roku, tyle i tyle tygodni przerwy, tyle i tyle czasu od tatuazu, wycieczki, czy seksu z nowym partnerem. A teraz jeszcze mamy „czasy rukoli”, wiec pojawia sie dodatkowa „stacja” do zaliczenia, ta w przedsionku, z pomiarem temperatury, ankieta i odzianiem w maseczki. A i tak jest ona pierwszym z wielu punktow, ktore kolejno nalezy zaliczyc, zanim nareszcie wejdziesz na (doslownie!) wyzszy poziom, uscisniesz krwinke i otrzymasz swoja porcje przecukrzonej czekolady.
Wyruszam rano. ALFA-Prowiant zabieram do samochodu. Mam nadzieje znalezc Punkt Krwiodawstwa w pobliskim Centrum Zdrowia Dziecka, bo wydaje mi sie w jakis sposob wlasciwe, by pojawilo sie „zdrowie.je” w Centrum Zdrowia, nawet jesli w glebi duszy uwazam, ze to nie Centrum Zdrowia, lecz Choroby. Ale jesli nawet – to tym bardziej troche zdrowia im sie przyda, prawda? Zapamietuje wiec mapke, probuje tez wczesniej tam zadzwonic, lecz bez skutku.
Biore koszyk, lyk zielonej herbaty, kawalek jablka, pare lisci salaty.
Jade, by… poniesc kleske. Zamkniete, do odwolania, do skutku.
Ale przyznaje sobie punkt za zaliczenie „bazy”. Usmiecham sie do Pana Ochroniarza, robie zdjecie pod kompleksem i ogarniam sie, zeby zdazyc na Saska, gdzie oddawalam juz wielokrotnie, ale mam tam znacznie dalej. Nie powstrzyma mnie przeciez taka blahostka, prawda?
SASKA,
czyli Regionalne Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Warszawie, ul. Saska 63/75
Dalej jest latwiej. SASKA. Po pierwszym szoku „temperaturowym” i uzyskaniu maseczki jest jak dawniej.
Zaczynasz od REJESTRACJI, gdzie wypelniasz rozlozysta ankiete, pobierasz numerek (a wlasciwie to dwa, ale drugi jest duplikatem pierwszego) i czekasz na swoja kolej.
Pani w okienku oddajesz ankiete i numerek oraz udostepniasz dokument tozsamosci. Tutaj dostajesz pierwsze NAGRODY– potwierdzenie, ze ankiete wypelniles poprawnie, ze dane z dokumentu zgadzaja sie z podanymi, oraz pierwszy GADZET – paseczek na reke z Twoim imieniem i nazwiskiem.
Po zaliczeniu tego etapu mozesz przejsc do holu glownego i oczekiwac na to, ze na wyswietlaczu ponownie pojawi sie Twoj Numerek, ale juz z zaproszeniem do GABINETU.
Niniejszym – wchodzisz do gry!
W holu spędzisz nieco więcej czasu, a więc czyhają tu na Ciebie pierwsze pulapki. Kuszaca czerwona kanapa, a tuz obok niej – obietnica beztroskiej slodyczy: obszerny kosz wypelniony firmowymi lizakami Centrum Krwiodawstwa.
Pulapka nr 1
Sklad – wydrukowany tak malym stopniem pisma, ze dopiero powiekszenie zdjecia pozwala stwierdzic, co to takiego. W skrocie – NIC dobrego. Albo nawet wiecej niz NIC – bo dokladnie KAZDY skladnik jest BARDZO ZLY. Jesli Cie ciekawia szczegoly, to mozesz te skladniki pogooglac. Niezaleznie od stopnia dociekliwosci – szczerze odradzam spozycie. Ale tez musze przyznac, ze spotkani Honorowi Krwiodawcy wygladaja zdrowo, maja fajne sylwetki i nie widzialam, by kogokolwiek skusil ten hojny poczestunek. Ale jest to logiczne: odruchowe sieganie po straszliwe lizaki predzej czy pozniej na tyle pogarsza nasze zdrowie, ze to raczej my czekamy na transfuzje niz sie mozemy swoja krwia z kims dzielic.
Gra jest w toku.
Najpierw pobranie próbki krwi.
– Czy jadla Pani sniadanie? – przytakuje skwapliwie, majac nadzieje, ze nikt nie kazde mi wymieniac skladu: byc moze jablko i salata nie jest, zdaniem Centrum, wystarczajaco wspaniale, bym mogla dostapic zaszczytu bycia Dawca. Bo tak, jest to swojego rodzaju nobilitacja. Widze muskularnego mezczyzne, ktorego odprawia sie z kwitkiem: – Prosze pic duzo wody i przyjsc w poniedzialek – slyszy, i juz wypada z gry, nie dostanie ani zoltego krazka, ani czerwonego, ani przecukrzonej czekolady, soku odtworzonego z koncentratu i lepkiego ciasta z aromatem identycznym z naturalnym. Ja trwam. Nie jezdzilam ostatnio do Zatoki Swin. Nie tatuowalam. Zadnych nowych partnerow. Zadnych chorob. Cisnienie 120/80. Hemoglobina 13,5. Taaaaak, moge dostac zolty zeton i przejsc do kolejnego etapu. W tej turze wygralam.
Zolty zeton. Pulapka nr 2.
Z zoltym zetonem wedrujesz do okienka przy szatni.
– Soczek albo kawa – brzmi pulapka nr 2. Soczek brzmi zachecajaco, ale kiedy wczytasz sie w sklad (tym razem jest do odczytania golym okiem, nie trzeba robic zdjecia i powiekszac), to okazuje sie, ze to tzw. soczek odtwarzany z koncentratu (w odroznieniu od spotykanych juz coraz powszechniej sokow NFC – Not From Concentrate, ktore sa o wiele bardziej godne polecenia, jesli juz decydujemy sie na sok). W zaleznosci od tego, czy soczek jest owocowy, czy owocowo-warzywny lub warzywny – rozne sa procedury uzyskiwania i odtwarzania. Dodatkowo, po uzyskaniu soku, a przed zageszczeniem, czesc producentow stosuje klarowanie, np. przy uzyciu zelatyny, a nie ma obowiazku informowania o tym na opakowaniu. Reasumujac – jesli pijesz soki, to albo wyciskaj je sam, najlepiej w wyciskarce wolnoobrotowej i tuz przed spozyciem, albo wybieraj te wycisniete dla Ciebie i niepasteryzowane. Nastepne w kolejnosci beda te 100% i NFC, przy czym szczegolnie wartosciowe sa te z owocow jagodowych.
A sokow odtwarzanych z koncentratu – unikaj.
Zostaje mi wiec kawa… Ale jestem czujna, bo raz – ze dla istot zdrowo jedzacych, kawa nie jest szczegolnie wskazana, a dwa – ze nawet jesli postanowilabym „zaszalec” i ja wypic, to… pamietam niejasno, ze z kawa w Centrum Krwiodawstwa tez byla zwiazana jakas pulapka. Postanawiam to zbadac, bedac podwojnie czujna. Biore wiec karteczke z QR-kodem na kawę. Oddaje zolty zeton, przyjmuję obszerny zielony fartuch. Moge juz isc NA GORE – tak, calkowicie doslownie awansowalam na wyzszy poziom. Gra toczy sie dalej.
Schody
Wspinam sie i dokumentuje. Badanie kawy odkladam na potem, dbajac o to, by nie zgubic QR-kodu. Zakladam fartuch. Po raz kolejny czekam na moj numerek, ale tym razem wszystko przebiega juz blyskawicznie: nas, Wybrancow, jest jednak znacznie mniej niz kandydatow, ktorych omija zaszczyt dostania sie na Poziom Wyzej.
Wewnatrz tez panuje nastroj przyjazny, jesli nie przyjacielski. Tu juz nawet nasze maseczki nie wydaja sie tak absurdalne – mamy kontakt z plynna esencja zycia, dzielimy sie nia i obcujemy z nia uwaznie. Dostaje krwinke, by wmoc przeplyw krwi, ale i tak wszystko przebiega szybko, sprawnie, wrecz idealnie. Sprytnie udaje mi sie doprowadzic do zajecia upatrzonego fotela, tak aby moc zrobic jeszcze jedno zdjecie. Skad ta obsesja dokumentracji? Nie wiem. Choc nie, tak naprawde to wiem, ale to nie jest temat na te opowiesc. Moze kiedys. Teraz zas chce, abys byl tu ze mna, tu i teraz. Po przejsciu przez ilestam drzwi, poziomow, formularzy, badan i kwestionariuszy – DZIEJE SIE nareszcie. Masz swoj udzial w wielkiej symfonii zycia. I jest to swojego rodzaju satysfakcja.
Pulapka nr 4
I juz PO, wracamy na Ziemie. Plasterek, bandaz. Usisnij, unies. Fartuch zdejm, zeton przyjm (tym razem bedzie to zeton czerwony).
Udaj sie z nim ponownie do okienka przy szatni, to juz Twoj ostatni ruch, chociaz wlasciwie to szkoda… Zapomnialam o okienku przy rejestracji, tam czasami mozna bylo jeszcze otrzymac jakis gadzet. Ale nic to. Wymieniam czerwony zeton na to, co mnie kiedys tak mocno irytowalo, a teraz… coz, wiem, ze juz wkrotce i to przeminie. Wielka ilosc bezuzytecznej, przecukrzonej czekolady. Zaproszenie na obrzydliwe ciasto do znanej knajpy. Plus niebywale atrakcyjna oferta skakania w plastikowym swiecie w gore i dol za jedyne pol ceny. No i ta nieszczesna kawa. Tak, zdecydowanie wrocilismy na ziemie.
A wiec jestem Bohaterem. Przecukrzonej czekolady i czekoladowego ciasta.
Slodko jest sie dzielic? Byle nie CUKRZYCA!
Kawa, na szczescie, jest tolerowalna. Siedzi wprawdzie tuz obok automatu pelnego potworkow, ale ponoc jest naturalna i swiezo mielona. Przypominam sobie tez teraz pulapke z poprzedniego razu :: o ile wczesniej nie wskazesz, ze chcesz INACZEJ, dostaniesz ja rowniez obficie przyprawiona CUKREM, takie jest domyslne ustawienie tej maszyny. Ale tym razem zachowalam czujnosc i udalo mi sie uzyskac cos, co da sie pic. Cukier, cukier, cukier…
Zdrowie.je sie inaczej.
Odjezdzam. Nie wiem, moze te czeko wyrzuce, moze komus oddam. Dla mnie sa bezuzyteczne. Szkoda mi jednak tych, ktorzy dzielac sie wlasnym zdrowiem, otrzymuja w zamian cos, co im to zdrowie odbiera. Ale wiem, ze to juz niedlugo. Co by tam moglo byc? Nie licze (jeszcze) na papaje czy arbuzy, no ale juz pudelko daktyli miesci sie w skali wykonalnosci. Albo bon do pobliskiego warzywniaka. A poki co – ciesze sie, ze mam jeszcze resztki sniadania w samochodzie. I moge schrupac jeszcze troche salaty.
Jade wiec samodzielnie zaopatrzyc sie w to, co moj fantastyczny organizm tak wydajnie zamienia na krwinki.
W salate, papaje, awokado.
Spotykam kobiete, ktora bym byla, gdybym nadal jadla to, „co wszyscy” – chleb z maslem, bulke z serem czy kotlet z ziemniakami. Moze kiedys trafimy na siebie z ta kobieta, moze Czule Odchudzanie Jej pomoze. A moze bedzie jedna z tysiecy osob, ktore mijaja obojetnie mnie i moje wiadra pelne salaty, kieszenie pelne czeresni i patelnie goracych orzechow. Czyli to wszystko, co mogloby ich uleczyc.
I wracam szukac JEDZENIA, prawdziwego, ALFA-Jedzenia, ktore da Ci zdrowie, radosc i sile.
I ktore bedziesz mogl jesc bezkarnie.
Do woli i do syta, zawsze kiedy bedziesz glodny.
Bo takie jedzenie istnieje, i kiedy tylko je rozpoznasz i odkryjesz, Twoje zycie zmieni sie i pozwoli Ci odzyskac zdrowie, sile oraz piekno.
***
Kwestia dyskusyjna pozostaje, czy pozwoli Ci zyskac rowniez materialne formy bogactwa.
Tak, mam na mysli cos tak przyziemnego jak pieniadze.
Ale mam pewien pomysl – oraz wspaniala dla nas propozycje.
450, 7 oraz 1
Skoro jestes ze mna tak dlugo, to cos w tym tekscie musialo przyciagnac Twoja uwage.
Prosze, nie zmarnujmy tego.
Skoro jeszcze tu jestes – prosze, zdecyduj TERAZ, ze zrobisz te TRZY RZECZY.
A, jesli jest to mozliwe – zrob je TERAZ. Zrob je ZARAZ.
450
450 to 450 ml krwi. Oddaj je. Oddaj je dla Grzegorza Niesciera. Albo oddaj je zwyczajnie, bez wskazania Biorcy. Ale zrób to. Albo przynajmniej dowiedz sie, czy jest to mozliwe. Zadzwon do Twojego lokalnego Centrum Krwiodawstwa, porozmawiaj.
Zobacz, jak swoją historię bycia Biorcą relacjonuje Grzegorz.
Zobacz, popatrz, poczytaj. Ja od dawna jestem krwiodawcą, ale takim troche malo zaangazowanym.
Ale teraz, dzieki postom Grzegorza, z nową siłą poczułam, jak bardzo krwiodawstwo jest potrzebne i jak bardzo gleboki jest jego sens.
Nie mozesz byc Dawca?
Dowiedz sie, jak poprawic swoje zdrowie. Spytaj. Na przyklad mnie. Umow sie na konsultacje.
A w miedzyczasie – wykonaj inny, szczodry i bezinteresowny gest.
7
7 to 7 zł. Ale moze byc tez wiecej.
Pamietasz, jak pisalam, ze kwestia dyskusyjna pozostaje, czy ALFA-Odzywianie pozwoli Ci zyskac rowniez materialne formy bogactwa?
Przypomne :: ALFA-Odzywianie to system, ktory pozwala Ci jesc duzo, smacznie i do syta, a jednoczesnie zdrowiec i byc szczuplym.
Byc silnym i byc krwiodawca, jesli tylko masz taki kaprys.
Natomiast materialna manifestacja bogactwa bywa czasem nieco bardziej skomplikowana.
Dlatego TO „JA” prosze Cie TERAZ o Twoje SIEDEM.
Siedem zlotych, a moze wiecej – jesli na wiecej byloby Cie stac.
Prosze Cie, bys mi je podarowal. I robil to CO MIESIAC. Taki dobrowolny, szczodry gest i hojny podarunek.
Twoje siedem zlotych maja w ten sposob MOC, by zmienic swiat.
A ja, moge dzieki takiemu wsparciu, dalej tworzyc tresci, ktore zblizaja nas do zdrowia, madrosci i pokoju.
Prosze Cie o Twoje SIEDEM. Najlepiej tutaj, na Patronite <– KLIKNIJ TUTAJ
Ale mozesz tez chciec przekazac je inaczej, wtedy zadzwon do mnie albo napisz maila.
Tel. +48 501 799 667
Mail bajtlena@gmail.com
A może… już jesteś moim Patronem, już mi podarowałeś Twoje SIEDEM?
Jeśli to Ty właśnie wspierasz mnie już serdecznie, to pozwól tylko, że raz jeszcze Ci podziękuję.
Dziękuję, że JESTEŚ.
To dzięki Tobie oddaję krew, to dzięki Tobie następuje przemiana sałaty i awokado w czerwone krwinki, to dzięki Tobie powstają takie teksty, felietony i reportaże, jak ten.
1
I wreszcie 1. 1 to JEDEN. Listek, liść. Zielone dobro.
Prosze Cie, bys zrobil TERAZ cos dla siebie.
Jesli znasz mnie dluzej, to pewnie wiesz, ze ucze, jak byc zdrowym.
Najwazniejsze nie sa tu roznice, spory czy podzialy.
Niewazne jak nazywa sie Twoja dieta, niewola czy swiatopoglad.
Wazne, bys jak najczesciej przemycal LISCIE. Swieze, zielone LISCIE.
I to Cie wlasnie teraz prosze – zjedz lisc, swiezy zielony lisc.
Moze byc malenki. Listek czy listeczek. Bazylii, miety czy rukoli.
Moze byc wielki – jak z kapusty pekinskiej czy salaty rzymskiej.
Ale zrob to – TERAZ.
A jesli blisko Ciebie nie ma zadnego takiego liscia, i nie masz jak go zdobyc – wez kartke i dlugopis, albo odpal jakas aplikacje z notatnikiem – i zapisz :: KUPIC SALATE. ASAP.
To co, umowa stoi?
450–7–1, pamietaj.
Zrob to – a potem zapraszam na Grupe, na Faceboooku.
Tam wspolnie knujemy, jak sprawic, by swiat ten stal sie jeszcze lepszym miejscem – i jak cieszyc sie zdrowieniem, bez nienawisci do jedzenia.
A za to – czule i z miloscia. Do swiata, siebie oraz Ciebie.
zdrowie.je :: Budzimy zdrowie, które uskrzydla! • www.fb.com/groups/zdrowie.je/
Zapraszam seredecznie,
Magdalena Bajtlik
Dolacz do grupy ::
zdrowie.je :: Budzimy zdrowie, które uskrzydla! • www.fb.com/groups/zdrowie.je/