Lepiej śnić o Patronacie / niż złotworzyć w złokieracie
U mnie to był bardzo sympatyczny złokierat.
Od rana do nocy czyniłam twarze piękniejszymi, opakowania czystszymi, parówki weselszymi a pigułki na zgagę radośniejszymi i godniejszymi zaufania. Wkładałam w to serce i duszę, bo głęboko wierzyłam, że każda aktywność musi być przeżywana w 100%. Trwało to wiele lat, właściwe ż przepływało gdzieś obok i wprawdzie niosło ze sobą mnóstwo cudów, lecz jednak jedyną stałą, niezmienną, wiernie towarzyszącą mi rzeczą był ten właśnie złokierat, któremu składałam w hołdzie najlepsze dni, wieczory, a nawet noce mojej wiernopoddańczej młodości.